Dla nie go slowa sa po to,z ebys ei w ich gaszczu skryc. Drzewo do rzewa, liana do liany wszystko sie przeplata, laczy i co wazne, nie ma tu nikogo procz niego.
Dla nie slowa sa po to, by slow sens rozwalic, podeptac i przebic sie przez gaszcz.
Jedna wielka pieprzona cholernie wielka rzecz. Znow wydajesz mi sie nagroda, tortem z wisienka, znow chce cie zgniesc do rozmiarow bryloczka, ktory jednak bedzie jak Ring, tak Ten Ring..precious.
Chce cie miec na szafce i w pudelku zapalek, chce cie slyszec w kazdej sluchawce telefonicznej. Bedziesz moimmmmmmmm lustrem, innym lustrem, druga czescia mnie, taaakh. Znow sie blakam po krainie czarow i kwadratowych zajacow :/.
Kto pierwszy ten lepszy, kto zdobedzie nagrode?? kto bedzie najlepszym uczniem dziesiejszej lekcji? ja? ty? bo dwoje?? oooo nie!
Przeciez jest tylko jedno pierwsze miejsce!! jest tylko jeden ulubiony uczen, syn, corka, dziecko, mis i smoczek.
Zrzucic z tronu czlowieka.
Dwoje ludzi... Pamietam.. Dwoje ludzi, to maja byc dwie istoty!!
Nie cos i ty.
Wiem, ze nikt mnie nie uratuje od samej siebie. Nikt nie bedzie mnie zyl za mnie.
Blagam znow o cos.
Ja.
Wziac odpowiedzialnosc, czy mozna to zrobic, wierzac?
Nie musze wszytkiego rozumiec. Uwolnic sie od ludzi.
Spotykam ciebie, znajduje siebie.
Taak, ja chyba chce zyc w bance z toba.
Nie potrzeba, az tak blisko.
Jest jeden fakt, ty i ja jestesmy ludzmi, na podstawie tego moge wysnuc wiele wnioskow.
Wiem, ze moze bys mnie odrzucil i moze byloby to dla mnie dobre.
Nie moze byc tak, ze wciaz szukam potwierdzenia.
Ty chcesz, ja kiedys chcialam istniec samodzielnie. Wiem, musze to znowu zrobic. Rzeczywistosc sie zawsze przedrze, trudno zbyt dlugo zyc w marzeniu. Ja juz nie potrafie, we mnei wszystko jest postanowione. Ja chce zyc toba : Ty masz mnie dosc. Bo cenisz sobie prawde. Ja chce tylko bezpiecznej banki.
Ale co sie stanie? Slowa maja byc rzeczywiscie czyms co mysle.. u mnie nie sa.
U mnie sens jest srodkiem do celu, slow takich uzyje, by zdobyc cel. Takiej wiedzy sie nabede, by zdobyc cel.
Dlatego nie przywiazuje sie do slow, ludzie tez nie. Ty mamo tez, mieszalas nimi we wszystkie strony, zeby wzbudzic uczucia, nie wiem, milosc, cokolwiek.
Widze, ze idziesz gdzie indziej, oddalasz sie. Pojsc za toba? czy kochac cie z daleka? Przeciez nawet nie jestes moj. I nigdy nie bedziesz, co najwyzej moge miec siebie. Ale jak wtedy cie kochac? Nie podoba mi sie ta "milosc" cos z nia jest nie tak.
Moze wtedy odkryje co to jest na prawde milosc, bo to nie uzupelnienie, nie komplementarnosc, nie uzaleznienie.
Wolnosc i odpowiedzialnosc.
Musze odrzucic milosc, by sie jej na prawde nauczyc. Musze odrzucic milosc, czyli to co ja z nia wiarze. Tak kiedys zrobilam. Odrzucic potrzebe milosci. TAK.. ale nie kochania.