filings
Obecnie ludzie maja pelny zestaw zapewnien psychologicznonaukowych co sie oplaca co nie. Jakie uczucia placa sie okazywac jakie nie. Ale czy to sa nadal te same uczucia? Mam nadzieje, bo inaczej czlowiek bylby skonczony.
Obecnie ludzie maja pelny zestaw zapewnien psychologicznonaukowych co sie oplaca co nie. Jakie uczucia placa sie okazywac jakie nie. Ale czy to sa nadal te same uczucia? Mam nadzieje, bo inaczej czlowiek bylby skonczony.
Cos nas laczy, sposob bycia. Ja nie wytrzymuje, juz chce go miec na
zawsze. Boje sie, ze okazja przejdzie, boje sie, ze nigdy go juz nie
spotkam. Nawet nie wiem kim jest, ale fajnie mi sie z nim gadalo.
Rozumial mnie do tego. Pyta mnie o przysluge, ja zanizam cene, ale nie
calkiem. Musze myslec, musze miec wlasna wole. Nie moge byc z nim i
chciec wszystkiego czego on chce, podczepic sie pod niego. Zlac sie w
jedna osobe.
Musze rozmawiac o tym co czuje, musze byc tego swiadoma. Musze myslec, musze kochac.
Tak bardzo tego chce. To dalszy krok.
Na ile zasluguje? Na malo? na duzo? mysle, ktos mnie bedzie kochal
dlatego, ze moze go byc wiecej i, ze swojej woli nie narzucam. Ale ja
tez mam tu byc. Nie chce "miec chlopaka", zeby go innym pokazywac. Nie
o to chodzi. Byc z kims, to byc soba z kims, a nie byc na zdieciach.
Rozmowa. Warta jest wtedy, gdy oboje chcemy prawdy. Gdy jej szukamy.
Nie nawzajem narzucamy sobie wlasna. Prawda istnieje tez bez nas i poza
nami.
Moja wolnosc, niepraktyczna, nieuzyteczna, wkurzajaca. Sama sie o nia potykam. Moge sie podlozyc pod twoje zasady, ale nie chce, zebys mnie zladl, nie mam ochoty byc nawet najsmakowitszym kaskiem na swiecie. Ani ty, ani ty, ani ty. Zadne z was nie ma prawa, zywic sie moim zyciem. Wiem, malow tym pozytywnosci. Ale jako dziecko chcialam przynosic radosc, ci, ktorzy byli na gorze dawali mi sensy zycia, ufalam im. Co jesli z siebie robili sens mojego zycia? Czy to jest fair? czy to jest w porzadku?, czy czlowiek moze byc sensem zycia drugiego czlowiekaczy to nie jest jakas symbioza?