ehhhhhhhh
Moja wolnosc, niepraktyczna, nieuzyteczna, wkurzajaca. Sama sie o nia potykam. Moge sie podlozyc pod twoje zasady, ale nie chce, zebys mnie zladl, nie mam ochoty byc nawet najsmakowitszym kaskiem na swiecie. Ani ty, ani ty, ani ty. Zadne z was nie ma prawa, zywic sie moim zyciem. Wiem, malow tym pozytywnosci. Ale jako dziecko chcialam przynosic radosc, ci, ktorzy byli na gorze dawali mi sensy zycia, ufalam im. Co jesli z siebie robili sens mojego zycia? Czy to jest fair? czy to jest w porzadku?, czy czlowiek moze byc sensem zycia drugiego czlowiekaczy to nie jest jakas symbioza?