Musze opisac tak jak jest, nie patrzac na forme. Czuje, ze zbyt wiele jest gdzies w blocie, chce zapomniec, ze zyje. Nie chce sie latwo pocieszyc zwiezloscia i bliskotliwoscia wlasnej wypowiedzi, chore. Obydwie te cechy, nie sa na najwyzszym poziomie, ale nie o to chodzi. Nie chce juz widziec sensu w slepym rozwoju na wszystkie strony bez konca, jesli mialabym zgubic to co wazne. Nie chce byc rozpieprzona.
Wstyd jest mowic o swoich prawdziwych uczuciach i to jeszcze w takiej formie, by nie budowac tarczy, by nie kontruowac broni w zanadzu, dla przeciwnikow, dla tych co tylko czekaja na kogos, kto sie odkryje. by go wysmiac, by go zgniesc, by sie najesc. Nie wiem o co chodzi, ale czuje takie cos. Samej mi zdaza sie to zrobic, wiec to istnieje....zlooooooo ..
Nie wystarczy tylko naga prawda, trzeba skads wziasc sens, nadzieje i wiare. Takim czyms jest czlowiek.
Musze stluc lustro, chore..