co to jest zycie?
nie wiem,
nie chce umierac,
nie chce, zeby inni umierali,
kocham zycie, nie potrafie z niego zrezygnowac,
nie potrafie uznac za normalne smierci,
za zwykle, za takie jak ma byc,
zycie wtedy cos traci,
swoja niesamowitosc?
zachwycielam sie zyciem, wszystkim , po prostu,
ale pasje przerwala smierc, jej widmo, zaczelam dostrzegac jej cien, wszedzie, w kazdym punkcie swiata, w kazdej minucie,sekundzie
w twarzach ludzi, w gestach, w bezruchu,
zamrozila mnie, zatrzymala w miejscu, sparalizowala,
nie wiem co z nia zrobic, jak sie jej pozbyc,heh..
przeciez nie moge jej zabic..
..i co?
i nic.
uspokajam sie na chwile.
wiem, ze wroci.
co to jest smierc..
ktore z marzen nie chce niesmiertelnosci?
przestalam marzyc na tak wielka skale, to byloby szalenstwo czy nie?
w codziennym zyciu udaje, ze smierc jednak nie istnieje, ze
moze jednak sie uda
oni tez udaja,
bawimy sie w to razem.
Je pomagam zapomniec tobie, ty mi.
Jednak chce zycia, ktore wie o smierci, czyli prawdziwego
Kurwa, jak trudno to zlozyc.
trzecie wyjscie, haaaaaaaaaaaj
lub wszelkie inne klamstwo.
Mama, ona tez sobie z tym nie mogla poradzic, nadal nie moze,
smierc paralizuje, knebluje usta, nie pozwala powiedziec co sie czuje..
czuje sie przy niej wielka przegrana, smieje mi sie w twarz i nic z tym nie moge zrobic,
nic
zupelnie nic
bezradnosc
totalna
nawet sie kurwa smucic nie ma po co, nic nie zdolasz,
niczym jej nie przekupisz,
czy mozna prawdziwie gleboko kochac niewierzac w niesmiertelnosc?
w "na zawsze"..
logicznie i racjonalnie rzecz biorac to brzmi jak "szalenstwo"?idiotyzm? nie wiem...
i w co sie zamienia milosc gdy sie chce ja wlozyc w racjonalne ramy?
zachowuje swoja nazwe, ale czym sie staje?
kto lubi pytania?:] a kto odpowiedzi:]
mam jednak swoje "ale"
śmierć nie jest taka zła... wszystko ma swoje negatywy i pozytywy...Czy człowiek szanowałby każdą chwilę, czy cieszyłby się nią gdyby wiedział, że jest nieśmiertelny? Czy gdyby nie strach przed śmiercią pamiętałby o tym aby okazać komuś szacunek, miłość... czy myślałby o tym aby właśnie w tej chwili powiedzieć komuś "Kocham" i nie zapomnieć o tym z myślą, że ma to nieograniczony czas? I czy kiedyś... gdy będzie zmęczony już życiem...gdy nie będzie miał dla kogo istnieć, gdy będzie schorowany.. samotny... czy wtedy chciałby mieć świadomość, że nie ma wybawienia...że nadal musi istnieć i w nieskończoność się męczyć? Tak źle i tak niedobrze... wiem... niestety nie ma niczego pomiędzy... śmierć potrafi sprawić nam niesamowity ból odbierając nam kogoś kogo Kochaliśmy... kto był dla nas niemalże wszystkim...Ale pozwala pamiętać o tym (i tu przytoczę stare oklepane sł
Dodaj komentarz